Nie rozumiem na czym polega problem z "ręcznym" policzeniem głosów w powiatach.
Bo "ręczne" liczenie to nie jest powtórne przeliczenie głosów lecz zsumowanie protokołów.
A protokoły z obwodów przecież są. I są uczciwie policzone. Wszak właśnie tak twierdzi prezydent Komorowski wsparty przez prezesów trzech najważniejszych sądów.
W czym więc problem?
1.Robimy tabelkę w excelu, wklejamy nazwiska kandydatów (mamy plik tekstowy z obwieszczeń), ewentualnie przepisujemy (do dwóch godzin)
2. Przepisujemy liczby z obwodów, sprawdzamy czy wszystko się zgadza, czy nie wkradły się literówki
3. Robimy sumy
4. Piszemy formułę na d'Hondta
5. Mamy wyniki
Całość kilka - w najgorszym razie kilkanaście godzin.
Gdzie więc jest problem? Dlaczego od 4 dni nie mamy wyników?
Jedyny możliwy problem to problem z protokołami obwodowymi. A to znaczy, że prezydent Komorowski nas oszukuje.
Alternatywą jest celowe powstrzymywanie procesu liczenia głosów. Tyle, że kto miałby interes w animowaniu takiego skandalu?