Stała sie rzecz niesłychana, okazalo się, że w III RP stanowiska państowe rozdawane są po linii partyjnej, ponadto tworzy się fikcyjne etaty i wykorzystuje państwowe posady dla prywaty. Dla kogo to jest niespodzianka? Dla kogo odkrycie? Bo moim zdaniem tego typu praktyki to kamień węgielny III RP. Czym są zresztą te "przestępstwa" w porównaniu do kupowania prawa przez biznes (afera hazardowa) czy sprzedania stoczni nie istniejącemu inwestorowi (afera katarska)? Policzył ktoś co było droższe dla państwa: Elewarr czy fikcyjne stanowisko dla Arłukowicza z przybocznymi?
W taśmach PSL jest jednak coś nowego, coś co skłania mnie do obdarzenia zaufaniem tej partii. Otóż mało klną, nawet w rozmowach o biznesie. W porównaniu z Adamem Michnikiem, Lwem Rywinem, Mirem, Rychem i Zbychem to po prostu Wersal. Wolę by rządzili mna ludzie, którzy kulturę zachowują i na codzień i od święta. Z kulturalnym człowiekiem zawsze można się dogadać, przed hipokrytami trzeba się mieć na baczności.